JAK W  BRUDZEŃSKIM BANKU SZKOŁĘ SPRZEDANO

           Sprawa w temacie likwidacji Szkoły Podstawowej w Turzy Małej toczy się od dwóch lat. Przez ten czas nasi Radni jeszcze nie zdążyli się namyślić, jak zagłosować podczas Sesji Rady Gminy (25.III.br). Po pierwszym głosowaniu otrzymujemy wynik 7 ,,za" i 7 ,,przeciw", 1 wstrzymujący się. Ogłoszona zostaje 15 minutowa przerwa, bo Radni nie wiedzą co zrobić dalej. Po namyśle w pośpiechu drukują nowe karty do głosowania. Wynik drugiego głosowania szokuje nawet samych radnych! Okazuje się, że po 15 minutach jest już 10 do 5 za likwidacją (od dwóch lat jeszcze się nie namyślili jak zagłosować). Być może dziwne zachowanie Radnych spowodowane było warunkami w jakich obradowali: Ciasna sala w banku spółdzielczym, tłok, ludzie stoją, ktoś zasłabł, Wójt udziela pomocy, w tym chaosie Przewodniczący Rady Gminy odczytuje pisma napisane przez obrońców szkoły. Słyszalność jest ograniczona brakiem jakiegokolwiek nagłośnienia i nie najlepszej dykcji czytającego. Emocje udzielają się wszystkim znajdującym się na sali. Pewna Pani Radna stwierdza: ,,Mam syndrom dziecka. Kiedy słyszę krzyk głosuję na przekór. Nawet gdybym miała skreślić ,,tak" skreślę ,,nie".
          Na rezultaty tego głosowania nie trzeba było długo czekać. Rozżaleni rodzice w geście rozpaczy wysypują przed inną Radą tarcze szkolne mówiąc ,,zabraliście nam wszystko, zabierzcie i to". I tu kolejny szok! Radna związana ze szkolnictwem, chrupiąc paluszki lekceważąco mówi z uśmiechem: ,,dziękuję”.
        Pozostały więc pytania i liczne wątpliwości: Czy o likwidacji szkoły zadecydowały chwilowe nastroje Radnych??? Czy może wcześniejsza zmowa??? Żałość...

Ostatnio edytowany przez kwiat (2010-04-02 00:21:43)